sobota, 3 maja 2014

Spacerowa majówka

Nasza majówka nie zapowiadała się zbyt ciekawie. Los wróżył nam lenistwo, brak seminariów, wystaw czy innych imprez, aczkolwiek okazało się, że jest to jeden z lepszych okresów tego roku.

Łącznie w czwartek oraz piątek przespacerowałyśmy dobre 40 km. 1 maja wybrałyśmy się na działkę babci, na grilla oraz w celach socjalizacyjno-towarzyskich. Coda oraz Lady wybiegały się trochę, jednak po kilkunastu minutach szalonego biegu trzeba było je przypiąć, ze względu na bezpieczeństwo zarówno psich nosów jak i kiełbasek :)

Nie miały z tym najmniejszego problemu ;)

Piąteczek okazał się dniem ciekawszym. Wybrałyśmy się na spacer organizowany przez właścicielki Gajki oraz Kory, który miał miejsce w okolicach Głubczyc. Po 10 pojawiłyśmy się na miejscu Coda miała czas, by się zaaklimatyzować i odpocząć po nielubianej jeździe samochodem.
Po jakimś czasie zaczęli zjeżdżać się uczestnicy spaceru wraz z podopiecznymi i ogarniętą grupą ruszyliśmy ku "przygodzie"!
Tereny były przepiękne, a towarzystwo psiarz, czyli najlepsze pod słońcem :)
Pogoda - moim zdaniem - była w sam raz na długi spacer, nie było upału, czy też mrozów. Coda (najmłodsza z grupy) była lekko aspołeczna, próbowała dorównać starszym, ale skończyło to "pościgiem" za maluchem :)


Mieliśmy okazję podziwiać piękno na granicy polsko-czeskiej. Otaczające nas wtenczas pola, lasy, czy też zbiorniki wodne nie są dla mnie i Cody codziennością. Bardzo podobał mi się spacer z psem na takich terenach.


Natknęliśmy się na kilka trudniejszych wejść i zejść. Mijaliśmy także lisią norę i "wystrzyżone" przez bobry dolne partie drzew. Nic jednak nie sprawiało psiakom takiej frajdy, jak beztroskie bieganie w zieleninie :)


Mój krokomierz ocenia ten spacer na jakieś 14 km... Ale czy ja wiem... Tak, czy inaczej część z nas została na ognisku. Miałam czas na załapanie kilku wskazówek dotyczących zachowań psów.

Ogółem bardzo pozytywnie odbieram to wydarzenie i jestem otwarta na takie propozycje w przyszłości.