W dzisiejszy grafik niespodziewanie wpadł nam dłuuuugi spacer do rezerwatu leśnego. Znajduje się około 10 min drogi samochodem od naszego domu. Była zabawa, frisbee, patyki, liście, gonitwy, wystające jęzory, zziajane pycholki i oczywiście główny punkt programu - błoto po Borderowy brzuch. Coda jak Coda- "skoro Lady to zrobiła to ja też dam radę!" Jednak Coda zamiast do błota, wbiegła w szambo... Szamba po pachy, dosłownie. No i dziewczyny wracały w bagażniku. Dziś z racji niedzieli nie ćwiczyłyśmy praktycznie nic. Dzień zabawy!! Od rana frisbee, biegi i spacery, których było dziś około 5 dłuższych + 3 krótsze. Ale były też minusy, czyli kąpiel. Pieski wykąpałam w ciepłej wodzie, po czym sama chciałam się trochę odświeżyć, nie wyszło... Raczej wyziębiłam się jeszcze bardziej, bo ciepłej wody już nie było :( Mamy jakiś dziwny limit. Woda grzeje się co godzinę... Suczki popadały jak zabite, teraz śpią. Dokonałam cudu - wymęczyłam Bordera!! :)
Hah skąd ja to znam . Mój pies często lubi wejść w nieładne zapachy xD
OdpowiedzUsuńHehe :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do nas → figusiowyswiat.blogspot.com
Fajny blog.Zapraszam do nas:http://zdaniembombiego.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy ZU.:)
Jaki brudasek hihi! :)
OdpowiedzUsuńO! Czyli jednak się da bordera zmęczyć! Muszę spróbować ale wątpię, że mi się uda :D
OdpowiedzUsuń