niedziela, 10 listopada 2013

OBIjanie :)


Od kilku tygodni wraz z Codą stałyśmy się członkiniami Klubu Amigo (szkółka psiej tresury). Raz w tygodniu (zazwyczaj jest to weekend) jeździmy 20 km, by zaczerpnąć socjalki i dyscypliny :) Ten dystans... 20 km może wydawać się mało, ale Codziak nie przepada za jazdą samochodami. Zapisałyśmy się tam na Obi. Szkółka jest sprawdzona, gdyż wcześniej uczęszczałam do niej z Lady na zajęcia Agility i było genialnie. Treserzy to Czesi. Są na prawdę świetni. Ogółem z tego, co słyszałam Czesi słyną z perfekcyjności. Cudownie uczą i dają na prawdę dobre rady. Jednak jest jedna wada- język. Np. na moją Codę mówią "Codi", a na mnie "Natalija", lub "Monika", nie wiem czemu ale tak poprostu jest. 

Dziś było dość zimno, więc tłumów nie było. Około 20 par (pies+przewodnik) i dwójka treserów. Z grupy początkującej (papisie i dorosłe rozrabiaki) były tylko 3 pary; my (ja+Codak), pani z hybrydą spaniela- Luną i pan z bokserką Keysi. Postanowili nas połączyć z grupą zaawansowaną na jeden trening. Zaczęło się od chodzenia przy nodze. Codulczakowi wypada to zazwyczaj w miarę dobrze, jednak dziś mój szczylek spisał się na medal. Cały czas kontakt wzrokowy, błyskawiczne wykonywanie komend typu siad, waruj, stój, zostań, do mnie i noga. Postanowili zrobić nam akcję "odporność na strzał"... i tu mnie zamurowało. "Ale jak to... Jeśli się wystraszy i będzie miała uraz do końca życia?!"- poczułam się jak odpowiedzialna psia mama i nie chciałam za wszelką cenę dopuścić do strzału. Trener powiedział, że zaczeka do następnych zajęć, ale puścił do mnie oczko... Ta... Jak pewnie się domyślacie "zrobił mnie w konia". Odszedł do budki oddalonej o 12 m od miejsca treningów, a pani trener kazała nam ruszyć z psami przy nodze. Idziemy, idziemy i stało się... Padł strzał. Większość psów się zatrzymało, kilka psiaków zaczęło się wyrywać, a Coda... Szła dalej przy mojej nodze!! Nie zwróciła uwagi na strzał. Pani trenerka krzyknęła "Perfekto Codi!!" i zaczęła klaskać, jak i wszyscy ludzie tam zebrani. Byłam taka dumna z Codulczaka ;3  Mój nieustraszony papiś :)


Nauczyliśmy się dziś nowej sztuczki, tj. "ukłon". Wyszło to w sumie z niczego. Coda chciała zwyczajnie "rozciągnąć stare kości", a ja w tym momencie powiedziałam "ukłon" i tak kilka razy, aż się wbiło do psiego łebka :) 

Na chwilę obecną mam same zdjęciowe starocie, ale z czasem jak ogarnę Lightrooma to wstawię coś nowego :)


A tu przedstawiam Wam łaciaty brzuch Codulczaka ;3



6 komentarzy:

  1. Koniecznie postaraj się o filmik z zajęć w tej szkółce, ciekawa jestem bardzo :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma mi za bardzo kto zrobić, ale postaram się kogoś wynaleźć :)

      Usuń
  2. Pierwszy raz jestem na tym blogu, ale jest wspaniały i będę musiała koniecznie jeszczw tu zajrzeć! :) swiat-nutki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny blog :)
    Coda jest cudowna . Na pewno zaobserwuję bloga bo od zawsze interesuje sie BC więc czytać Twojego bloga to będzie dla mnie wspaniałe :)

    OdpowiedzUsuń